Referat
wygłoszony w dniu 15 października w czasie części
oficjalnej obchodów 150-lecia szpitala w Pasłęku przez
Pana Lecha Słodownika.
Parę
słów o dziejach pasłęckiego szpitala
(Lech Słodownik)
Szanowni
Państwo!
Dzięki
aktywnej działalności Pruskiego Stowarzyszenia Zakonu
Joannitów powstało w latach 1860-1906 dziewięć szpitali
i obiektów towarzyszących w Prusach Wschodnich i
Zachodnich, m.in. w Bartoszycach, Nidzicy, Pasłęku,
Świętej Siekierce, Tczewie i Wąbrzeźnie. Pasłęcki
szpital Zakonu Joannitów był pierwszym tego rodzaju w
prowincji wschodniopruskiej, a potrzeba jego
uruchomienia wynikała przede wszystkim z konieczności
zapewnienia powszechnej opieki lekarskiej mieszkańcom
miasta i okolicy. Miał także przeciwdziałać różnym
epidemiom i podnieść na wyższy poziom opiekę lekarską.
Inicjatorem budowy szpitala był Richard Burggraf und
Graf zu Dohna-Schlobitten, wywodzący się ze znakomitego
rodu szlachty wschodniopruskiej, prezes
Wschodniopruskiego Stowarzyszenia Zakonu Joannitów i właściciel
dużego majątku ziemskiego w Słobitach k. Pasłęka.
Aktywnie pomagał mu ówczesny landrat (starosta) pasłęcki
– baron Ludwik Hermann von Schrötter, dziedzic dóbr w
podpasłęckich Anglitach oraz honorowy członek Zakonu
Joannitów.
Zakon
ten swoją działalność opierał na trzech zasadach:
ubóstwa,
posłuszeństwa i czystości.
Natomiast baron von Schrötter był przez 30 lat starostą
powiatu pasłęckiego i wspierał aktywnie budowę Kanału
Elbląskiego.
Budowa szpitala rozpoczęła się od pozyskania w 1859 r.
działki przy szosie do Rogajn, a całkowity koszt budowy
zamknął się kwotą 19.300 talarów i 24 srebrnych groszy.
Szpital oddano uroczyście 15 października 1860 r., a nad
wejściem głównym umieszczono inskrypcję:
„Kommet her zu mir alle, die ihr mühselig und beladen seid, ich will
euch erquicken”. Napis ten zaczerpnięto z Biblii
(Mateusz 11,28) i jest on znany w kilku wersjach, m.in.
według Biblii Warszawskiej:
„Pójdźcie
do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i
obciążeni, a Ja wam dam ukojenie”.
Słowa
te określały cel i zadania szpitala, przesłanie
chrześcijańskiej miłosierdzi i miłości do Chrystusa. Nad
jednym z bocznych wejść do szpitala zachował się do
dzisiaj w formie kolorowego witrażu, piękny krzyż Zakonu
Joannitów.
Na
początku swego istnienia szpital dysponował 40 łóżkami.
Budynek był dwupiętrowy, w piwnicach ze sklepieniami
była kuchnia, a na poszczególnych piętrach znajdowały
się pokoje chorych, łazienka, pralnia i pokój dla sióstr
– diakonis. Od chwili uruchomienia szpital był
nadzorowany przez kuratorów i administratora, którymi
kadencyjnie byli właściciele dóbr szlacheckich z powiatu
pasłęckiego. Pierwszym kuratorem został wspomniany już
baron von Schrötter z Anglit, a administratorami Richard
zu Dohna-Schlobitten i właściciel majątku szlacheckiego
w Dymniku k. Rychlik – Victor von Keltsch. Pierwszym
dyrektorem szpitala został dr Karl Benjamin Beck
(1814-1895), a głównym chirurgiem Meermann.
Dr K.
Beck był fachowcem w swej dziedzinie, znanym wówczas z
opieki lekarskiej nad Otto von Bismarckiem, podczas jego
pobytu u Alexandra v. Below w Wysokiej k. Rychlik.
Bismarck był posłem w St. Petersburgu i jesienią 1859 r.
zatrzymał się po raz kolejny w Wysokiej, gdzie
zachorował na zapalenie płuc. Z tego powodu przebywał tu
nieco dłużej niż planował, bo aż do marca 1860. Być może
m.in. z tego powodu dr Beck został wiele lat później
pierwszym honorowym obywatelem miasta Pasłęka.
Bezpośrednia opieka zdrowotna w szpitalu spoczywała w
rękach dwóch diakonis - Marii v. Parels i przełożonej
Hannah Regelin, skierowanych do Pasłęka z centralnego
szpitala Sióstr Betanek w Berlinie. Już w pierwszym roku
działalności hospitalizowano ponad 100 chorych, z
których 72 powróciło do zdrowia. Działalność szpitala
finansowana była w większości z datków i akcji
charytatywnych.
W 1885
r. wybudowano ceglany mur wokół obiektów szpitalnych,
który w dobrym stanie zachował się do dzisiaj, podobnie
jak kostnica z 1894 r. Mur ma więc 12 lat a kostnica 116
lat.
Pierwsza
poważna przebudowa obiektu miała miejsce w 1903 r., gdy
powiększono aptekę, zmodernizowano salę operacyjną i
izolatki, a przede wszystkim uruchomiono centralne
ogrzewanie i system wentylacji. Liczbę szpitalnych łóżek
zwiększono o 60. Z tego czasu pochodzi też najstarsze
znane zdjęcie budynku. W 1911 r. szpital uzyskał
elektryczne oświetlenie, a w 1920 r. podłączenie do
ogólno-miejskiej kanalizacji. Rok później uruchomiono
małą, kuchenną windę. Następna modernizacja sali
operacyjnej miała miejsce w 1923 r., przy tej okazji
urządzono także pokój dla lekarzy i izbę przyjęć. W 1926
r. zainstalowano nowoczesny aparat Rentgena, który
zastąpił mały aparat zainstalowany w 1914 r.
Z dniem
1.01.1927 r. dyrektorem szpitala (do 1943 r.) został
przybyły z Altony (dzielnica Hamburga) chirurg - dr Emil
Mertens, który zamieszkał w przyszpitalnej willi
(obecnie mieszkania usamodzielniające dla wychowanków
Domu Dziecka „Orle Gniazdo” w Marwicy).
Po
przejęciu władzy przez nazistów, po 1933 r. skasowano
wszelkie zakony, także Joannitów. Zamknięto również
ewangelicki - przyszpitalny przytułek do dziewcząt
sierot, uruchomiony staraniem wspomnianego już Alexandra
von Below w 1869 r. Władze powiatowe wybudowały w tym
czasie na własny koszt oddział zakaźny.
W
1935 r. szpital pasłęcki świętował swoje 75-lecie, a
wśród zaproszonych gości byli m.in. następca tronu Prinz
Oskar von Preußen, księżniczka Marie von Preußen, książę
Alexander zu Dohna-Schlobitten, właściciel fideikomisu w
Słobitach, Martin von Perbandt - właściciel majątku w
Śliwicy k. Pasłęka, Gerhard von Kuenheim, właściciel
dóbr szlacheckich w Spędach, gen. Joseph v. Schmiedseck
oraz pasłęcki landrat – Joachim Schulz. Mszę z tej
okazji odprawił pastor Stachowitz.
Po
napaści Niemiec hitlerowskich na Polskę, dr E. Mertens,
jako lekarz w stopniu kapitana, brał udział w kampanii
wrześniowej, a następnie z dniem 1.11.1939 r. wrócił do
Pasłęka. Już w powojennych wspomnieniach napisał, że po
napaści Niemiec hitlerowskich na Sowietów nie miał już
złudzeń, że wojna będzie przegrana, gdyż na dwa fronty
walczyć się nie da.
Dr
Mertens przewidywał też skutki tej wojny zgodnie z
łacińską maksymą „Quidquid
delirant leges, plectuntur Achivi”, czyli „co
królowie w szaleństwie uczynią, to skupia się na
Grekach”, a więc lud zawsze pokutuje za szaleństwa
władców...
Były to
zaiste prorocze słowa dla Niemców, dla pasłęckiego
szpitala, który w czasie wojny pracował na pełnych
obrotach, jak i samego dr Mertensa. Pod koniec lipca
1943 r. skierowano tu ponad 30 ciężarnych kobiet z
bombardowanego nieustannie Berlina, których dr Mertens
nie mógł we właściwy sposób przyjąć. Pozwolił sobie
wtedy wyrazić głośno opinię, że „ewakuacja stolicy jest
złym znakiem, czyli wojna wkrótce przegrana”.
Dotarło
to do uszu pewnego młodego lekarza – Petera Klingsiek,
który z uwagi na poważny uraz głowy nie był powołany do
Wehrmachtu, ale za to okazał się być zaciekłym SS-manem.
Zadenuncjował natychmiast dr Mertensa, a królewieckie
gestapo zatrzymało go pod zarzutem siania defetyzmu i
osadziło w słynnym berlińskim więzieniu Moabit (siedział
tam swego czasu Ludwik Mierosławski a w czasach nazizmu
wykonywano tu wyroki śmierci przez ścięcie toporem). W
czerwcu 1944 r. kierowany przez osławionego Rolanda
Freislera berliński
Volksgerichtshof
- skazał go na
śmierć. Roland Freisler skazywał na śmierć zamachowców z
Gierłoży, uczestników zamachu na A. Hitlera z 20 lipca
1944 r.
Za tym
wyrokiem miał podobno stać urodzony w Lęborku gen. SS
Erich von dem Bach-Zalewski (1899-1972), który wcześniej
w ramach „nocy długich noży” załatwiał swoje prywatne
porachunki, a o których dr Mertens wiedział. Przebywał
10 miesięcy w celi śmierci w więzieniu w Brandenburgu, a
krótko przed wykonaniem zaplanowanego na kwiecień 1945
r. wyroku, został uratowany po wielu trudach przez
pewnego radcę sądowego z Berlina. Po wojnie dr E.
Mertens (14.03.1895-1.08.1979) był lekarzem w Berlinie i
mieszkał tam z rodziną. Nie oskarżył wspomnianego
lekarza SS - mana, który jakby nigdy nic rozpoczął swoją
prywatną praktykę lekarską w Westfalii.
Szanowni
zebrani!
Po
zajęciu Pasłęka przez wojska sowieckie, szpital działał
nadal w skrajnie trudnych warunkach. Walczono przede
wszystkim z szalejącą epidemią tyfusu. Po przejęciu
miasta przez władze polskie, od lipca 1945 r. pierwszym
dyrektorem został pochodzący z Wilna dr Wilhelm Berecki
(1898-1963).
Miał
wówczas do dyspozycji 4 lekarzy Niemców, jako naczelnego
chirurga – młodego Holendra, 4 polskie pielęgniarki, 2
urzędników i sanitariusza. Wśród tych pielęgniarek była
siostra Bertha Naew, najbliższa współpracownica dr E.
Mertensa, która pozostała w pasłęckim szpitalu do
listopada 1945 r. Znana jest jej dramatyczna relacja
dot. wejścia wojsk sowieckich do Pasłęka w poniedziałek
i wtorek 22/23 stycznia 1945 r. i przejęcia przez nich
szpitala. Jak napisała, opieką lekarską objęto
„wrogów i
przyjaciół, Niemców i Rosjan”, w sumie ok. 300
pacjentów, a głównym lekarzem został wzmiankowany już
Holender.
Do
pomocy 4 pasłęckich diakonis przybyły 22 katolickie
siostry miłosierdzia z Fromborka i 3 dalsze z Węgorzewa.
Siostra
Betha Naew wspomina, że mimo przejęcia Pasłęka w dniu 15
maja 1945 r. przez władze polskie, szpital pozostał
nadal w rękach rosyjskich. Dobrze wyrażała się pod
adresem pierwszego polskiego dyrektora szpitala - dra
Wilhelma Bereckiego, który urodził się w rodzinie
polskiej w Schirwintach (Schirwindt)
w d. Prusach Wschodnich, tuż przy granicy z Litwą,
obecnie Kutuzowo w obwodzie kaliningradzkim. Następnie
uczył się i studiował w Wilnie.
Dr W.
Berecki prezentował on niekiedy nieco obcesowe podejście
do podległego mu personelu, jak i chorych, nieraz klął
jak „przysłowiowy dorożkarz”, ale był doświadczonym
lekarzem. W tym czasie pomagał mu felczer Władysław
Mejno i siostry: Leokadia Boczarska, Rita Zielińska,
Stanisława Przedpełska, a od 1946 r. Wanda Cyrkanowicz i
5 sióstr zakonnych ze Zgromadzenia Sióstr Świętej
Katarzyny. Od 1 maja 1946 r. pracę podjął lekarz
medycyny Jan Veit. Przybyły też położne Antonina
Derewicz i Janina Żarniewicz, która razem ze S.
Przedpełską obsługiwały szpitalne ambulatorium.
Wcześniej, bo w listopadzie 1945 r. sześć niemieckich
pielęgniarek opuściło szpital i udało się do Niemiec. W
tym czasie szpital pełnił rolę izolatorium,
hospitalizując głównie pacjentów chorych na tyfus, jak
również z chorobami wenerycznymi i gruźlicą. Z uwagi na
wielką ilość chorych, dla potrzeb szpitala
przysposobiono wówczas dawne schronisko młodzieżowe
Hitlerjugend
(później internat liceum ogólnokształcącego).
Szanowni
Państwo!
Pierwszy
burmistrz Pasłęka Alfons Pupik tak opisuje sytuację w
szpitalu w czerwcu 1945 r.: „Działa
szpital powiatowy na 200 łóżek. Szpital jest dobrze
wyposażony, bardzo zła jest sytuacja żywnościowa i
medyczna. W dniu 3 czerwca 1945
r. w szpitalu leczyło się 170 osób, z czego 20 Polaków.
Z tego: chorzy wewnętrznie – 85 osób, chorzy na tyfus
brzuszny – 75, chorzy wenerycznie 10. W szpitalu pracuje
4 lekarzy – 3 Niemców oraz naczelny chirurg narodowości
holenderskiej, który chce opuścić miasto i wyjechać do
Holandii”.
Aby
zapobiec epidemii duru brzusznego i czerwonki rozpoczęto
masowe szczepienia, które wykonywały pielęgniarki
jeżdżąc od wsi do wsi furmanką konną lub pieszo.
Pracowano od 12 do 16 godzin na dobę.
Natomiast by przeciwdziałać trudnej sytuacji
aprowizacyjne szpitala, władze powiatowe przekazały
gospodarstwo rolne w Gołąbkach, w którym hodowano krowy,
konie i uprawiano warzywa. Początkowo pracowali tu
Niemcy.
W 1947
r., w związku ze zwiększonym napływem ludności
uruchomiono Ośrodek Zdrowia z poradniami: ogólną,
wenerologiczną i gabinetem zabiegowym. Pracowała tu
m.in. pielęgniarka Bronisława Krejc.
W 1949
r. w szpitalu podjął pracę nestor pasłęckiej służby
zdrowia – urodzony w Sankt Petersburgu - lek. med.
Leonard Perepeczko (1900-1996), absolwent Uniwersytetu
Stefana Batorego w Wilnie, uczestnik wojny
polsko-bolszewickiej z 1920 r. i kampanii wrześniowej z
1939 r.
Dr L.
Perepeczko u schyłku swej kariery opiekował się zdrowiem
pasłęckich milicjantów, prowadząc w komendzie powiatowej
ambulatorium. Jeździł starą „Warszawą 204” i z tym
pojazdem kojarzyli go dawni mieszkańcy Pasłęka.
Wspominając kadrę pasłęckiej służby zdrowia, która
zapisała się na dobre w pamięci wielu pokoleń
powojennych mieszkańców Pasłęka i okolic, oprócz
wspomnianych wyżej lekarzy i pielęgniarek należy
wymienić m.in. takie nazwiska jak: Henryka Skrobisz,
Stanisław Boronowicz, Witold Żak, Remigiusz Ploch,
Zdzisław Żebryk, Helena Penkalla, Janusz Choiński,
Leokadia Kukwiszowa, Halina Piotrowicz, Stanisława
Przedpełska, Jadwiga Kwaśna, Krystyna Czech, Maria
Suchenek, Lucyna Borkowska, Barbara Zaorska-Czermińska
i wielu innych.
Po
śmierci dra W. Bereckiego w 1963 r., stanowisko
dyrektora szpitala objął dr Henryk Gajewski, a po nim dr Józef
Szultke. Przełożoną pielęgniarek została wówczas Zofia
Lewandowska, a po niej Bogumiła Szczotka.
W
trudnych chwilach szpital otrzymywał różną pomoc od osób
prywatnych, a w tym miejscu trzeba wspomnieć o
zaangażowaniu w sprawy szpitala niemieckiej arystokratki
- baronowej Heidi von Rosenberg z Dortmundu, zwłaszcza w
zakresie pozyskiwania sprzętu medycznego. Od 1998 r.
wspomaga ona Stowarzyszenie na rzecz Długotrwale
Unieruchomionych „Niebieski Parasol”. Ostatni raz była w
Pasłęku w latach 2004/2005. Dzisiaj nie mogła być razem
z nami, ale zapewniała, że w listopadzie br. odwiedzi
pasłęcki szpital.
Z
kronikarskiego obowiązku należy podać, że dyrektorem
szpitala w latach 1967-1996 był lek. med. Zbigniew
Mazuś, a następnie w latach 1977-2009 - Jerzy
Przybylski.
Od
czerwca 2009 r., jako likwidator, a właściwie jako
„przekształciciel” szpitala w spółkę – Sławomir Ogórek.
Od 1 stycznia 2010 r. – Teresa Cierachowska, jako prezes
Zarządu Szpitala Powiatowego w Pasłęku.
Losy
powojenne pasłęckiego szpitala, a zwłaszcza zmiany w
systemie podległości wobec władz powiatowych, czy
wojewódzkich są tak złożone, że wymagają osobnego
artykułu. Podkreślić należy jednak rozbudowę szpitala po
transformacji ustrojowej, kiedy to dobudowano ze smakiem
architektonicznym szczyt, wyposażony w luk windowy i
nową izbę przyjęć. Jednakże obiekt i jego otoczenie
wymaga jeszcze wiele troski i zaangażowania. Jako
historyk muszę stwierdzić, że z nieukrywaną radością
widziałbym odrestaurowane boczne drzwi wejściowe do
szpitala z piękną gwiazdą zakonu joannitów.
Szanowni
Państwo!
Parę
słów na zakończenie.
Z
pasłęckim szpitalem wiąże się pewne przekłamanie jakoby
po I wojnie światowej był tu hospitalizowany Adolf
Hitler.
Jest to
całkowita nieprawda, a sprawcą całego zamieszania był
albo historyk angielski Allan Bullock (1914-2004) który
napisał znaną biografię wodza III Rzeszy „Hitler
studium tyranii”, albo polski tłumacz tej
książki.
Rzeczywiście w „Mein
Kampf” A. Hitler napisał: (…)
so kam ich in das
Lazaret Pasewalk in Pommern (…)
(tak
trafiłem do lazaretu w Pasewalku na Pomorzu).
Podobnie
miejsce pobytu Hitlera określił prof. Karol Grünberg
(UMK) w swej biografii „Adolf Hitler – biografia führera”.
Chodzi
tu o sytuację, gdy w październiku 1918 r. Hitler został
poszkodowany w wyniku ataku gazowego w walkach pod
Ypres. Stracił czasowo wzrok i został przewieziony do
miasteczka Pasewalk na Pomorzu. Ale w tym czasie (1918)
Pasłęk nazywał się Preußisch Holland, leżał w Prusach
Wschodnich i nikt nie przypuszczał, że po roku 1945
będzie nazywał się tak jak obecnie.
Ale
niektórzy tłumacze z Warszawy dosyć obcesowo obchodzą
się z naszym regionem, by podać tylko, że w książce
hrabiny Marion von Dönhoff z Kwitajn „Dzieciństwo w
Prusach Wschodnich”, majątek Kwitajny usytuowany jest w
województwie suwalskim, a miasto Pasłęk jako …
„miejscowość w Prusach Wschodnich”.
Szanowni
Państwo!
Jedno
jednak jest pewne – w dawnym pasłęckim szpitalu
joannitów urodziłem się kilkadziesiąt lat temu, więc z przyjemnością,
a wręcz nieukrywaną satysfakcją skorzystałem z
zaproszenia Pani Prezes Teresy Cierachowskiej by
wygłosić ten referat i być tu dzisiaj razem z Państwem.
Dziękuję
za uwagę.
Lech
Słodownik
|